tag:blogger.com,1999:blog-85528142964714459552024-03-05T19:29:54.520+01:00Mówią trudno. Ja myślę, że jest jeszcze trudniej...jugehttp://www.blogger.com/profile/12375577500122238075noreply@blogger.comBlogger4125tag:blogger.com,1999:blog-8552814296471445955.post-85368724935043124292013-06-26T19:13:00.001+02:002013-06-26T19:13:37.677+02:00ZAPRASZAM<div style="text-align: center;">
<i>No więc z racji tego, że szybko tutaj nie wrócę a zaczynam tworzyć coś nowego chciałabym was zaprosić na bloga :</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;"><a href="http://ruiny-wspomnien.blogspot.com/">http://ruiny-wspomnien.blogspot.com/</a> </span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Liczę na komentarze ze szczerą opinią {tam na blogu} ponieważ to wiele dla mnie znaczy. Z góry dziękuję i pozdrawiam. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: right;">
<b>~juge.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />jugehttp://www.blogger.com/profile/12375577500122238075noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8552814296471445955.post-30823455194822855752013-04-17T20:49:00.001+02:002013-04-17T20:49:33.377+02:00Informacja.<blockquote class="tr_bq">
Wybaczcie, ale odchodzę. Nie na zawsze - kiedyś tu wrócę, ale nie wiem kiedy. Jak najdzie mnie wena, jak wróci mi chęć do pisania, jak znajdę motywację. Na początku chcę was przeprosić. Czekacie na rozdział, ale nic się nie pojawia. Wybaczcie mi bo naprawdę mam teraz dość ciężki okres w życiu, ale o co chodzi to pozostawię dla siebie i bliskich mi osób.. Nie ważne. Chce tylko abyście wiedzieli, że dziękuję wam za wszystko, za to że wchodzicie i patrzycie czy nie ma nic nowego, że komentujecie i czytacie. To wiele dla mnie znaczy, ale naprawdę w tym momencie nie mam nawet czasu. Szkoła, problemy, znajomi, wypady.. Wolną chwilę znajduję w weekend i to też nie zawsze.. A jak wiecie zbliża się koniec roku, chcę popoprawiać oceny, wyciągnąć na lepsze jeśli mi się uda. Postarajcie się mnie zrozumieć. Dziękuję za wszystko jeszcze raz. Możecie nadal tu zaglądać bo nie wiadomo kiedy coś dodam, prawda? Może to wydarzyć się w każdym momencie lecz nie wcześniej niż w wakacje.. co nie znaczy, że dodam coś w wakacje bo jak wiadomo wena nie jest czymś co pojawia się nagle - nie u mnie. Wybaczcie za błędy jeśli jakieś tu są i za te nieskładne zdania bądź powtórzenia, ale śpieszę się bo mam jeszcze wiele do zrobienia. Wrócę tu, obiecuję to wam - jedyne czego nie mogę wam podać to dokładna data mojego powrotu tu z czymś nowym bo sama tego nie wiem. </blockquote>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>Obecny stan odwiedzin:</i> <b>16551</b> </blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<i>Wszystkie dodane komentarze do tej pory:</i> <b>253</b></blockquote>
<br />
<div style="text-align: right;">
<i>juge. </i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>17.04.2013</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>20:48</i></div>
jugehttp://www.blogger.com/profile/12375577500122238075noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8552814296471445955.post-7908563002934258462013-02-03T19:15:00.002+01:002013-02-03T19:35:50.507+01:00Rozdział pierwszy. Siedzieliśmy na sofie oglądając telewizję. Czułam się dość niezręcznie. Nadal obwiniałam się o to co się wydarzyło kilka tygodni temu. Przecież to ja spowodowałam jego zmianę, przecież to ja dałam mu nadzieję - no bo tego chciałam, prawda?<br />
Czułam na sobie jego wzrok. Mimo, że leciał jego ulubiony program miałam wrażenie, że większą część swojej uwagi poświęca właśnie mi. Jego wzrok mnie peszył. Sprawiał, że miałam ochotę zapaść się pod ziemie i nigdy nie wyłaniać na powierzchnię.<br />
<div style="text-align: left;">
Zbliżała się pora obiadowa więc razem z mamą zaczęła przygotowania do posiłku. Kiedy wszystko było już gotowe zajęłam swoje standardowe miejsce czekając. Justin usiadł na wprost mnie co w jakiś sposób zaczęło mi przeszkadzać - przecież nigdy nie zwracałam na to uwagi, nawet to lubiłam, a teraz? Teraz chciałabym aby zniknął z mojego punktu widzenia. </div>
<div style="text-align: left;">
Zaczęłam jeść i czułam na sobie wzrok bruneta. Denerwowało mnie to, a zarazem krępowało. Jego wzrok wydawał się taki przeszywający. Wręcz palił moją skórę. Zdenerwowana gwałtownie wstałam od stołu w międzyczasie dziękując za obiad. Wyniosłam swój talerz do kuchni i skierowałam się w stronę swojego pokoju.<br />
<div style="text-align: left;">
Siedziałam przy biurku patrząc w okno. Chociaż kochałam Justina wiedziałam, że zrobiłam duży błąd. Nigdy nie powinnam dopuścić do takiej sytuacji, nigdy nie powinna mieć miejsca. Co powiedzą rodzice gdy się o tym dowiedzą? Co powiedzą znajomi? Co powiedzą ludzie? Może i nie patrzy się na to co mówią inni ale przecież bycie z własnym bratem lub innym członkiem rodziny jest karalne. Nie można darzyć miłością tych, których się chce kochać - po prostu nie można. </div>
<div style="text-align: left;">
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a chwilę później poczułam obecność drugiej osoby. Doskonale wiedziałam, że to on. Czułam to - jego perfumy miały intensywny i charakterystyczny zapach. Poderwałam się na nogi stając na wprost niego. </div>
<div style="text-align: left;">
- Czy chcesz ze mną porozmawiać? - zapytał patrząc prosto w moje oczy, które w tym momencie nie wyrażały żadnych uczuć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wyjdź z mojego pokoju.. po prostu zapomnij. Nie chciałam tego. Przepraszam to był impuls. Ja.. - przerwał mi przykładając palec wskazujący do moich ust.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie masz za co przepraszać. - odparł uśmiechając się lekko. Kiedy zabrał dłoń miałam nadzieję, że wyjdzie ale myliłam się. Chwycił mnie za biodra przysuwając do siebie po czym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Kiedy się odsunął wyszedł - tak po prostu, bez słowa. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie czułam się komfortowo z myślą, że zakochałam się we własnym bracie. Codziennie powtarzałam sobie, że to złe, że tak nie powinnam, że będę cierpiała jeśli ktoś się o tym dowie, ale za wszelką cenę tego pragnęłam. Byłam głupia - najwidoczniej jeszcze nie docierały do mnie konsekwencje popełnionego czynu. Ale wiedziałam jedno - muszę go unikać, jak ognia. Może jeszcze wszystko da się naprawić.</div>
<div style="text-align: left;">
Kroiłam właśnie jabłko kiedy obok mnie pojawiła się matka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Kochanie postanowiłam, że wyjedziemy na weekend nad jezioro. Dawno nie spędzaliśmy czasu we czwórkę więc fajnie będzie oderwać się od rzeczywistości chociaż na trochę.. - rzekła kładąc rękę na moim ramieniu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co? Ale kiedy? - zapytałam zdziwiona przenosząc na nią wzrok. Tak się zagapiłam, że skaleczyłam sobie palca robiąc dość głęboką ranę. - Cholera! - syknęłam podchodząc do zlewu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Justin pomóż siostrze ja muszę wyjść! - krzyknęła moja rodzicielka po czym opuściła dom olewając moje wcześniej zadane pytanie. Justin pojawił się w natychmiastowym tempie wyciągając moją rękę spod strumienia wody. </div>
<div style="text-align: left;">
- Uuu nie ciekawie to wygląda. - rzekł przenosząc wzrok z mojego palca na moją twarz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co ty nie powiesz? - odparłam sarkastycznie. Chciałam wyrwać rękę z jego uścisku ale trzymał zbyt mocno. </div>
<div style="text-align: left;">
- Trzeba to owinąć. - dodał w ogóle nie przejmując się moim tonem po czym z szafki wyjął plastry i wodę utlenioną. - Będzie szczypać. - ostrzegł mnie po czym polał ranę a ja myślałam, że zaraz odgryzę sobie wargę. Piekło niemiłosiernie. - Ostrzegałem. - dopowiedział przyklejając plaster. Kiedy schował wszystko na swoje miejsce odwrócił się w moją stronę chcąc mnie pocałować ale wymknęłam się biegnąc do ogrodu.<br />
Usiadłam na leżaku i wystawiłam twarz w kierunku promieni słonecznych. Uwielbiałam taką pogodę. Koiła wszystkie bóle i zmartwienia. Pozwalała mi zapomnieć o rzeczach, które w ostatnim czasie zaczęły mi tak cholernie przeszkadzać i o ludziach, których w najbliższym czasie chciałam unikać choćby na chwilę. Jeszcze ten wyjazd.. Dlaczego akurat teraz? Dlaczego w takim momencie, kiedy stosunki między Justinem a mną są takie a nie inne? To cholernie nie sprawiedliwe..<br />
- Dlaczego się tak zachowujesz? - wzdrygnęłam się czując dłoń bruneta na swoim ramieniu. - Przecież wszystko było w porządku. Coś się zmieniło? - zapytał patrząc na moją twarz gdy usiadł na wolnym leżaku.<br />
- Wiele się zmieniło Justin.. My się zmieniliśmy. - odparłam wzruszając ramionami. - Nie potrafię tego znieść. Nie potrafię się z tym pogodzić.. Nie rozumiesz? Nie możemy tego kontynuować.. - dodałam prostując się.<br />
- Skarbie.. - przerwałam mu.<br />
- Proszę cię nie mów tak do mnie.. Mieszasz mi w głowie, a tego chcę uniknąć. - uciszyłam go. - Poza tym chyba nie pojadę na tą rodzinną wycieczkę. Nie mogę tam jechać. Chcę cię unikać ale mi na to nie pozwalasz.. - dodałam.<br />
- Perrie sama to zaczęłaś.. Sama chciałaś "spróbować". - rzekł. Nie chciałam tego słuchać. Doskonale wiedziałam, że ma racje. To była moja wina, to ja do tego doprowadziłam. - Nie możesz wszystkie skreślić, nie w tym momencie kiedy sam zacząłem się zastanawiać ile dla mnie znaczysz, rozumiesz?<br />
- Justin błagam cię. Utrudniamy sobie teraz życie. Oboje wiemy, że jeśli ktoś by się dowiedział nie byłoby za ciekawie. - odparłam wzdychając dość ciężko.<br />
- Możemy to ukrywać. Możemy grać kochające się rodzeństwo i udawać, że do niczego nigdy nie doszło, ale dobrze wiesz, że tak się nie da. - powiedział cicho chwytając moją dłoń. - Nie potrafię o tym zapomnieć.. Ty też raczej nie jesteś w stanie i nawet nie chcesz. Wiedzę to w twoich oczach. - dodał.<br />
- Och nienawidzę cię za to, że tak dobrze mnie znasz! - krzyknęłam lekko się uśmiechając po czym wstałam siadając na jego kolanach. - Wiesz, że cię kocham. - dodałam patrząc w jego brązowe oczy. Nie odpowiedział nic. Zaśmiał się tylko łącząc nasze usta. - Przestań. - odepchnęła go lekko. - Nie tutaj. Ktoś może to zobaczyć. - wyjaśniłam mu widząc jego zmieszaną minę.<br />
Zachowuje się jak wariatka. Najpierw sama wmawiam sobie, że to nie ma sensu, że nie powinniśmy tego robić a już po chwili zmieniam zdanie i pakuje mu się na kolana całując się z nim na otwartym terenie. Czy jestem normalna?<br />
<br />
<b>od autorki:</b> no i jest rozdział pierwszy. wybaczcie mi za jego treść.. nie wiem czy można go nazwać dobrym. ja uważam, że jest ledwo przeciętny.. nowy - nie wiem kiedy.</div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com48tag:blogger.com,1999:blog-8552814296471445955.post-31315808831559893902012-12-22T16:08:00.001+01:002012-12-22T16:08:04.761+01:00Prolog. Myśleliście kiedyś o tym dlaczego rodzeństwo się kłoci? Dlaczego ciągle skaczą sobie do gardeł za wszelką cenę próbując zniszczyć sobie życie? To śmieszne! U mnie i Justina jest zupełnie inaczej. Nigdy się nie kłóciliśmy, nigdy nie skakaliśmy na siebie, nie wyzywaliśmy się. Jedno stało za drugim murem nawet jeśli czyn, który został popełniony był czymś niewybaczalnym. Po prostu byliśmy razem - zawsze, w każdej sytuacji wspierając siebie nawzajem najlepiej jak to było możliwe, najlepiej jak potrafiliśmy. Pamiętam jeden dzień, jedno wydarzenie, które zmieniło wszystko. Całe nasze relacje stały się czymś poważniejszym, czymś silniejszym. Dla ludzi z okolicy mogło to wyglądać na chorą sytuację, dla nas było to coś niesamowitego, coś czego nie powinno się lekceważyć - nie na takim poziomie. Wszystko działo się tak niespodziewanie. Jeden moment, który odmienił mój sposób patrzenia na niego. Nie był dla mnie już bratem. Zaczął znaczyć dla mnie wiele więcej. W tamtej chwili zapomniałam o bożym świecie, zapomniałam, że jesteśmy rodzeństwem, że mamy takich samych rodziców, że razem się wychowywaliśmy - zapomniałam o wszystkim. Jedna rozmowa, którą pamiętam jakby miała miejsce wczoraj. To od niej wszystko zaczęło się zmieniać...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>- Tęskniłem za tobą. - szepnął mi do ucha.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>- Odprowadziłeś mnie do szkoły 10 minut temu – przypomniałam mu, zarumieniona.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>- To było najdłuższe 10 minut w moim życiu – westchnął.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
Po tamtych słowach spojrzałam na niego zupełnie inaczej. Nie widziałam w nim mojego przystojnego brata za którym szaleje masa dziewczyn. Widziałam w nim przystojnego chłopaka, który stał się dla mnie kimś cholernie ważnym. I nie mówię tu o stosunkach rodzinnych. Mówię o stosunku między chłopakiem i dziewczyną, o miłości, która zaczęła w nas rosnąć, o miłości, którą zaczęliśmy żywić do siebie nawzajem. Nagle poczułam potrzebę bliskości. Tej, której nie mógłby dać mi brat, tej, którą mógłby dać mi on, jako chłopak (...) Wspięłam się na palcach układając swoje dłonie na jego klatce piersiowej. Wpierw patrzyłam w jego oczy, w oczy w których kiedyś widziałam tylko radość. Teraz było w nich coś zupełnie innego, była w nich miłość. Niepewnie przybliżałam do niego swoją twarz i złożyłam na jego ustach pocałunek. Nie był to rodzinny całus w usta. Był to namiętny pocałunek, którym obdarowuje się swojego chłopak lub swoją dziewczynę. Kiedy się odsunęłam zaczęłam żałować. Czułam się winna a widok jego osoby tuż obok sprawiał, że czułam się niezręcznie... </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>od autorki:</b> no i jest prolog. matko jakie to "rodzinne". rozdział 1 nie wiem kiedy dlatego już teraz chcę życzyć wam Wesołych Świąt! no i oczywiście dziękuję Sharley Shy za pomysł, który jak zwykle mi się podoba. no i za pomoc w końcówce również. jesteś kochana! *.* DZIĘKUJĘ! + serdecznie zapraszam na bloga jej autorstwa : <a href="http://www.wladca-ruin-podswiadomosci.blogspot.com/">www.wladca-ruin-podswiadomosci.blogspot.com</a> </div>
Unknownnoreply@blogger.com36